Czym rysować/trasować?



Temat przewija się dość często w mojej głowie.
Żeby było precyzyjnie, chodzi mi nie o przyrządy do trasowania, tylko o to czym pisać, czym wyznaczać linie.

Pewien czas temu opisywałem pisak firmy milwuakee.
To był pisaczek dość zgrubny, miał pisać po wszystkim i starczyć na długo. Rzeczywistość okazała się brutalna, pisak nie wytrzymał nawet miesiąca. Padła końcówka. Do trasowania to on się nadawał, ale cegieł na budowie.

A co z trasowaniem dokładniejszym, takim np. do dłutowania?. Pierwsze co przychodzi na myśl: ołówek. No dobra, ale jaki?.

Takie przemyślenia.

Tak sobie myślę o tym całym stolarstwie, gdzie to zmierza, w którym kierunku rozwija się?.
A może nie rozwija się tylko zwija?, taka prawdziwa stolarka. Taka praca od podstaw, od wizyty w tartaku ( no, może w jakimś składzie lub suszarni drewna).
Bo tylko spójrzcie, z drewna robi się tak naprawdę schody, meble stylowe i mały odsetek pozostałych mebli lub elementów.

A to fronty do kuchni, jakiś stół, meble ogrodowe ( tutaj też króluje plastik).
Meble popularne masowych producentów to przede wszystkim płyta wiórowa oklejana różnymi papierami i foliami. Masowo stosuje się również płyty MDF.
Miejscowi stolarze prawie wszystko budują z płyty wiórowej. Ja wiem i rozumiem, tani, ładny materiał ale przecież ma masę ograniczeń. Choćby wytrzymałościowe.
A może to już nie stolarze?
Jak ich nazwać?. Płyciarze?. Meblarze?. A może po prostu składacze?.

Żeby było jasne, nie krytykuję i nie oceniam. Zastanawiam się tylko w co zamienili się fachowcy z prawdziwego zdarzenia?. Przecież nie wymarli?.
Jest jeszcze szansa na to że istnieją w swoich niszach i są tak zawaleni robotą że w ogóle ich nie widać.
Nie ogłaszają się, nie mają swoich stron w internecie.
Wiadomości o ich istnieniu są przekazywane z ust do ust, jak pradawne legendy.

A może tylko dla mnie wydaje się że jest tak mizernie?

Oby...



Płyta wiórowa kontra drewno cz. 5: płyta stolarska

Trochę minęło czasu od ostatniego posta, ale cóż, tak bywa :)

Dziś dosłownie kilka słów os płycie stolarskiej. Kilka, bo za bardzo nie ma nad czym się rozpisywać.
Obecnie jest to materiał dość niszowy i raczej wykonywany przez samych stolarzy na własne potrzeby.

Ale do sedna, cóż to takiego ta płyta stolarska?
Jest to nic innego jak sklejone ze sobą listewki drewna, sklejone po szerokości, żeby nie było wątpliwości.

Zazwyczaj używa się do tego sosny i to niezbyt dobrego gatunku. Dlaczego? Ponieważ jak tylko taka klejonka wyschnie, kalibruje się ją do pożądanej grubości (na strugarkach lub szlifierkach) i okleja się obłogami lub okleinami. Wykorzystuje  się w ten sposób słabszy materiał, bez ujmy na wytrzymałości i wyglądzie elementów.

W ten sposób otrzymujemy stosunkowo wytrzymałą płytę zaokleinowaną np: dębem.
Na rynku można spotkać różne wariacje na ten temat. Np płyta oklejona cienką sklejką, lub płytą HDF. Płyta wierzchnia może być surowa i potem oklejana okleinami szlachetnymi.

Wszystko po to oby otrzymać równą płytę ładnie wykończoną czymś lepszym niż to co w środku.
obecnie prawie cały rynek płyt stolarskich przejęła płyta wiórowa fornirowana.

Pewną odmianą płyty stolarskiej jest klejonka stolarska. jest to tak jakby sam rdzeń płyty stolarskiej, czyli sklejone na szerokość listwy drewniane. widać to np przy stopniach schodowych i parapetach z drewna.
Klejonkę stosuje się również wszędzie tam gdzie trzeba ustabilizować drewno. Zamiast stosować jedną deskę szerokości np 25 cm, klei się ją z dwóch kawałków po 12,5. Oczywiście olbrzymi wpływ na to ma również cena szerokich desek. Są po prostu bardzo drogie. A w stolarni zawsze znajdzie się kilka węższych elementów.


Porąb i spal. Wszystko co mężczyzna powinien wiedzieć o drewnie



Na książkę trafiłem trochę przypadkowo. Niby coś tam czytałem że fajna, ciekawa i takie tam. A że temat drewna w każdej postaci jest dla mnie bardzo bliski, postanowiłem ją kupić i co oczywiste przeczytać.
Nie spodziewając się wiele, zasiadłem po południu do lektury……. I skończyłem wieczorem.
Słuchajcie, jeśli kupicie/pożyczycie tę pozycję, od razu zarezerwujcie kilka godzin na przeczytanie. Książka nie jest długa, tzn. ma odpowiednią objętość. Nie jest rozwlekła ani tasiemcowata.
Jednocześnie nie miałem wrażenia że tematy są traktowane po łebkach.
                A więc tak naprawdę o czym ona jest?. No jak to, o drewnie !. A także o drzewie (drzewach).
O tym jaką rolę pełniło, pełni i prawdopodobnie będzie pełnić drewno w historii i gospodarce skandynawskiej.
O roli drewna w kulturze, zwyczajach i codziennym życiu Skandynawów.
Pięknie jest opisany cały cykl życia drzewa, od posadzenia, poprzez wzrost, ścięcie, porąbanie, ścięcie, wysuszenie i spalenie. W ogóle temat suszenia jest chyba najbardziej rozbudowany.
Najfajniejsze są opisy dlaczego coś trzeba zrobić w taki sposób a nie w inny. Wszystko jest poparte twardymi faktami i widać że autor nie leje wody.
Narzędzia do obalania drzew, rąbania, krótka historia firm produkujących siekiery, piły spalinowe.
Każda strona jest przesiąknięta tradycją i szacunkiem do natury.
Czytelnik dowiaduje się jakie są optymalne piece do spalania drewna, co się produkuje, co było modne a co czeka nas w niedalekiej przyszłości.
Na mnie książką tak zadziałała że po trzech stronach nie było mnie już w pokoju. Byłem w Norwegii i łupałem brzozowe kłody siekierą ręcznie wykutą przez miejscowego kowala.
Sam temat „Porąb i spal”, jest tak inny od tego co nas otacza że choćby z tego powodu warto sięgnąć po tę książkę.
                Oczywiście trzeba na książkę spojrzeć przez pryzmat polskich realiów.
Autor opisuje ze wysuszenie 60 cm szczap brzozy trwa kilka miesięcy. W polskich warunkach klimatycznych raczej 2 lata.
W żadnym miejscu nie jest napisane w jaki sposób ludzie załatwiają (a może w ogóle nie załatwiają) pozwolenia na wyrąb lasu. Wiemy że w Polsce jest to bardzo zagmatwany temat i nawet mając prywatny las nie można ot tak sobie pójść i obalić kilku brzózek na opał.
Ale może tam jest inaczej.
To tylko takie dwie nieścisłości które rzuciły mi się w oczy.

Poza tym cała reszta to przepiękna historia o historii i tradycji używania drewna.
Jednym słowem: naprawdę bardzo polecam.